Chyba tylko tu można dostać ratkę z kapustą po bawarsku. To mocno wyprażona racica wieprzowa, gdzie jest praktycznie mało mięsa, a za to masa ścięgien i kleistych włókien. Podobno dobrze robi takie danie na wzmocnienie naszych kości. Kelnerka podaje osobno wiaderko z ciepłą wodą do mycia rąk. Ale można też jeść zamiast palcami, nożem i widelcem, gdyż są dostatecznie ostre i ze szpikulcem. Do ratki obowiązkowo tutejsze piwo bawarskie o wiekowej tradycji - Weihenstephan. Z beczki. A jeśli mięska za mało, to polecamy galaretkę z golonki. Pyszna i treściwa. W tle jakaś wolna muzyka, a w dzień w porze niedzielnego obiadu prawie nie ma gości. To niedziela palmowa i tu w Katowicach ulice puściutkie, tylko czasem nieliczni przemykają do kościoła poświęcić palmy. Zatem tylko przyjezdny może rozkoszować się biesiadną pogoda barową... A klimat jest tu znakomity, bo stylowe, ciemne meble, obrazy, lustra wprowadzają nas w świat eleganckiej nostalgii. Dopiero wieczorem bracia piwni tłumnie obchodzą niekończący się tu Oktoberfest... Niespodzianką jest pozytywka w pudelku w którym podają rachunek.
Wybrałem się do Wunderbaru na sobotni obiad(a jakże znowu za namową żony) trochę z duszą na ramieniu(kiepska ocena na Zomato i Tripadvisorze).Ostatni raz byłem tu .... nawet nie pamiętam :-).Z gory dodam,że nie bedzie to ostatnia moja wizyta. Wystrój można powiedzieć bez zmian jak dla mnie trochę za dużo kurzołapów a brak np.fany Bayernu.Ruchu dużego nie było ok.15. więc trudno ocenić mi efektywność kelnrów(właściwie to była chyba tylko jedna kelnerka,bardzo miła potrfiąca odpowiedzieć na każde pytanie dotyczace menu,i bardzo sprawna).Co zamówilśmy: butelkę hiszpańskiej cavy (to znowu pomysł żony a przecież mają tam mojego ulubionego Paulanera z beczki),na przystawkę precla z golonką musztardą i ogórkiem(bardzo dobry) na dania głowne szparagi z oscypkiem,sosem holenderskim (jak stwierdziła małżonka trochę za tłuste) ja natomiast Sznycel cielęcy (jeden z najlepszych jakie jadłem,na który zawsze chetnie wrócę pod warunkiem,że bedę bardzo głodny) z sałatką ziemniaczaną ,na deser wzięliśmy lody rabarbarowe robione na miejscu(zazwyczaj unikam takich wynalazków) ,które okazały się więcej niż dobre.Na razie śmiało mogę polecić lokal...a kolejna wizyta pokaże,czy bedzie to kolejny lokal do którego można wpadać w ciemno.
Polecam jak najbardziej. Wystrój - fajnie i klimatycznie; od razu wiadomo gdzie się jest.
Jedzenie - migdały pieczone w soli - super; zupa serowa - extra; golonka - miodzio; tiramisu - ok.
Obsługa - taka jak być powinna.
Generalnie - jeżeli lubimy niemieckie jedzenie w niemieckich klimatach, to jest to jedno z lepszych miejsc w jakich byłem.
An error has occurred! Please try again in a few minutes